Od pewnego czasu bardzo lubię rośliny ozdobne nie tylko z kwiatów, ale i z liści. Moim odkryciem sprzed kilku lat są koleusy. W ciągu ostatnich dwóch lat trochę się ich przewinęło.
W pierwszym roku wysiewy owszem ładnie wzeszły, ale niestety nie podzieliłam ich potem na pojedyncze sztuki i większość się zmarnowało.
W drugim roku spróbowałam ponownie. Tym razem rezultaty były już dużo lepsze. Wtedy skupiłam się na jednej odmianie: "Koleus Blumengo".
Małe sadzonki w czerwcu 2016:
Maluchy rosły sobie w doniczkach do sierpnia, po czym, eksperymentalnie posadziłam je do gruntu na opustoszałą rabatkę.
Poniżej: na początku sierpnia 2016 już na rabacie:
Po półtora miesiąca wyglądały już tak:
Dopiero teraz zauważyłam jak one szybko rosną.
Koleusy nie są mrozoodporne, więc te powyżej spełniły rolę jednorocznych wypełniaczy.
W 2017 roku koleusy były obecne w moim ogrodzie, ale tylko w donicach. Tym razem była to odmiana "Rokoko". Odmiana ta ma mniejsze liście i bardziej powcinane. Kolory równie fantazyjne jak odmiana "Blumengo".
W tym roku również planuję wysiewy, ale oprócz nich mam jeszcze jednego pięknego rudaska. Dostałam gałązkę od zaprzyjaźnionej ogrodniczki Gosi, która mieszka niedaleko. Wątek o ogrodzie Gosi dostępny tutaj Ogrod do odnowy. Niestety, nie znam nazwy odmiany. Gałązkę podzieliłam na kilka części. Oto mała prezentacja jednego fragmentu.
We wrześniu 2017 po posadzeniu, jeszcze nie do końca ukorzeniony:
I zdjęcie z wczoraj (luty 2018). Trochę mu się urosło ;)
Zauważyłam, że im więcej ma słońca tym liście ciemniejsze. Stojąc w cieniu będzie całkiem zielony.
Mam nadzieje, że uda mi się go utrzymać do momentu wystawienia na taras, czyli pewnie najwcześniej w maju.
Komentarze
Prześlij komentarz