Ostatnie kilka tygodni to temperatura powyżej zera. Co prawda często padał deszcz, ale mimo to było w miarę ciepło. W związku z tym postanowiłam pójść do ogrodu obejrzeć co się dzieje z roślinami.
Podczas moje obchodu znalazłam sporo sygnału, że wiele z roślin już rozpoczęło wegetację. Spora część z nich wymaga wiosennego cięcia.
Ponieważ to moja pierwsza wiosna w ogrodzie, cięcie przeprowadzałam wolno i spokojnie, oglądając każdą gałązkę.
Na pierwszy ogień poszły maliny. Termin ich cięcie przypada na przełom lutego i marca, najlepiej przed rozpoczęciem wegetacji. Mam odmiany, które kwitną na pędach jednorocznych i powtarzają owocowanie, dlatego też potraktowałam niektóre z nich dość mocno.
Tak wyglądają po zabiegu:
Podczas cięcia znalazłam też młode odrosty, które wychodzą obok krzewu matecznego. Część z tych młodych odrostów ma już małe listki i dzięki temu mogłam je zidentyfikować jako maliny, a nie chwasty :)
Kolejne rośliny, które przycięłam to powojniki. Mam odmianę z grupy włoskiej "Polish Spirit". Według instrukcji cięcia, którą znalazłam na stronie internetowej jednego z hodowców powojników. Rośliny te powinnam ciąć 20-50 cm nad ziemią. Wyszło mi badziej 40-60 cm nad ziemią, ale chyba jak na pierwszy raz nie najgorzej. Podobnie jak przy malinach u podstawy powojników szukałam młodych przyrostów od korzenia. Oto i one:
Oprócz powyższych oczyściłam też miętę. Posadziłam mięty w donicach bez dna, żeby się nie rozchodziły. Jednak przy ostatnim czyszczeniu zauważyłam, że miety wypuściły sporo przyrostów poza krawędź donic. Obciełam je wszystkie i oczyściłam z opadłych liści. Mięta już pokazała zielone różyczki.
Tulipany rosną coraz wyższe. To samo się tyczy krokusów. Szafirki mają jeszcze więcej pąków kwiatowych niż tydzień temu.
Chyba powoli trzeba sie szykować do trawnika.
Podczas moje obchodu znalazłam sporo sygnału, że wiele z roślin już rozpoczęło wegetację. Spora część z nich wymaga wiosennego cięcia.
Ponieważ to moja pierwsza wiosna w ogrodzie, cięcie przeprowadzałam wolno i spokojnie, oglądając każdą gałązkę.
Na pierwszy ogień poszły maliny. Termin ich cięcie przypada na przełom lutego i marca, najlepiej przed rozpoczęciem wegetacji. Mam odmiany, które kwitną na pędach jednorocznych i powtarzają owocowanie, dlatego też potraktowałam niektóre z nich dość mocno.
Tak wyglądają po zabiegu:
Podczas cięcia znalazłam też młode odrosty, które wychodzą obok krzewu matecznego. Część z tych młodych odrostów ma już małe listki i dzięki temu mogłam je zidentyfikować jako maliny, a nie chwasty :)
Kolejne rośliny, które przycięłam to powojniki. Mam odmianę z grupy włoskiej "Polish Spirit". Według instrukcji cięcia, którą znalazłam na stronie internetowej jednego z hodowców powojników. Rośliny te powinnam ciąć 20-50 cm nad ziemią. Wyszło mi badziej 40-60 cm nad ziemią, ale chyba jak na pierwszy raz nie najgorzej. Podobnie jak przy malinach u podstawy powojników szukałam młodych przyrostów od korzenia. Oto i one:
Oprócz powyższych oczyściłam też miętę. Posadziłam mięty w donicach bez dna, żeby się nie rozchodziły. Jednak przy ostatnim czyszczeniu zauważyłam, że miety wypuściły sporo przyrostów poza krawędź donic. Obciełam je wszystkie i oczyściłam z opadłych liści. Mięta już pokazała zielone różyczki.
Tulipany rosną coraz wyższe. To samo się tyczy krokusów. Szafirki mają jeszcze więcej pąków kwiatowych niż tydzień temu.
Chyba powoli trzeba sie szykować do trawnika.
Komentarze
Prześlij komentarz